Wierszyk dla dzieci – Słoń i mrówka
Rozsiadł się słoń pod palmą i się panoszy.
Wystawił wielki brzuch na słońce, leżąc w kałuży.
Wokół stado braci i sióstr tapla się błocie,
A ten największy, leniwy, tapla się z złocie.
Gdy tak leżał panisko i nasycał pragnienia,
Wachlując uszami, zatopił się w marzeniach.
Aż tu nagle ból poczuł na swym wielkim pośladku
I głos usłyszał piskliwy: Ej, posuń się, dziadku!
Co za zuchwałość, co za tupet bez miary! – myśli słoń.
I podnosząc swój korpus, zwrócił się doń:
– Kimże ty jesteś, mały, czarny, brzydki robaczku
I jak śmiesz mnie dotykać i kąsać w tym śmierdzącym serdaczku!
– Jestem mrówką, panie słoniu, może małą i brzydką, ale nie śliską.
Czy zbyt niewielka, by gadać z wielkim słoniem tak z bliska?
Ty zaś jesteś ogromny, dostojny, silny, bogaty po same uszy,
Ale nieuczciwy, słoniu, jesteś. Lecz wiem – me słowo cię nie wzruszy.
Jestem może mała i kosmata, kolego, ale z jednego kraju,
Ja sprytna i z maluczkich, ale nie włażę z butami do raju,
Nie depczę mniejszych napotkanych na drodze do celu,
Tak jak ty to robisz; podeptałeś już, zuchwalcze, wielu.
Ja się nie dam, szanowny panie, wielki słoniu, ja się nie dam, choćby po grób –
Będę walczyć o sprawiedliwy kawałek chleba, tak dopomóż mi Bóg!
A ty, słoniu, nie bądź tak pewny siebie i się popraw, bo nadszedł czas,
by sprawiedliwie traktowano, nie patrząc na wielkość, każdego z nas.
/alboż/