Wierszyk dla dzieci - O rzepie Czepie, jego żonie i wuju Leonie
Bryś po polu ganiał gapy,
aż go zabolały łapy.
Przysiadł sobie pod łopianem.
- Lepiej stąd popatrzę na nie.
Kiedy biedaczysko usnął
i ogonem łopian musnął,
rzep Czep czepił się ogona,
a za Czepem jego żona.
Teraz mogą świat pozwiedzać
i kuzynów poodwiedzać.
– Ja bym chciała – mówi żona –
wpaść z wizytą do Leona.
Leon, wujek rzepa Czepa -
sama mądrość, sama krzepa.
Od lat znany jest w powiecie,
że wędruje wciąż po świecie.
Zwiedził całą okolicę,
wszystkie pola i winnice,
był w zagrodach i w lecznicy,
na jarmarku i w stanicy.
Znaleźć środek lokomocji -
trudna sprawa, dreszcz emocji.
Ciężko lisią kitę złapać
czy na sroki grzbiet się wdrapać.
Wspominają obydwoje
wuja bystrość i podboje -
a pies ciągle przy łopianie.
Marne szanse na zwiedzanie.
Nagle ogon się poruszył.
– Och, jedziemy – Czep się wzruszył.
Żona aż poczerwieniała
i o mało nie zemdlała.
Lecz Bryś, zamiast w świat popędzić,
w budzie wolał dzionek spędzić.
Nim się rzepy oderwały,
z oczu zniknął im świat cały.