Wierszyk dla dzieci - Cztery wiatry (Bajka z podziałem na role)
*Narrator
Neutralny grunt wybrali,
ważne, że się znów spotkali.
A od zawsze są rodziną,
ich korzenie nie zaginą.
Każdy z nich, gdy lekko wieje,
jest na świecie dobrodziejem.
Czasem jednak źli bywają,
drzewa rwą, domy zmiatają.
*Narrator - Pierwszy brat
Wiatrem jestem zwę się Hose,
wieści szumem liści noszę.
Las jest zwykle nowin pełen,
gdy są złe, w mig je rozwieję.
W lesie mam przyjaciół wiele,
piękny rogacz stary jeleń.
Sarny wydeptują dróżki,
w dużym borze i w malutkim.
Dziki ryją w grubym runie,
a dzik poryć lasy umie.
Ptaki wieści wysłuchują,
w rytm powiewu wyśpiewają.
Latem ciepły wiatr polecam,
zimą ciarki ślę po plecach.
Lubię buchnąć huraganem,
kiedy dmę, czuję się panem.
Może brat nasz - Jose powie,
jak u niego? Da odpowiedź.
Przybył później, lecz jest wreszcie,
z nowinami, co tam w mieście.
Czy z kominów dym się snuje?
I kto dym ten produkuje?
Czym tam ludzie oddychają,
gdy smog nad głowami mają?
*Narrator - Drugi brat
Tam nowiny noszą ludzie,
miasto nudą się nie trudzi.
Do szkół chodzą, do roboty,
same wokół krążą ploty.
Aut tam jeździ cała masa,
tak to bywa w dużych miastach.
Muszę przewiać ołów spalin,
by się nim nie zatruwali.
Domy rosną, aż do nieba,
często je przewietrzyć trzeba.
Pną się w górę blokowiska,
ludzie w nich znaleźli przystań.
Tym tam żyje się niezdrowo,
chociaż mają to i owo.
Ciągle gonią, powiem za czym,
chcą zarobić więcej kasy.
Kiedy złość w sobie poczuję,
ruch podniebny zatrzymuję.
Nie pozwalam latać w górze,
metalowym i bezpiórzym.
Lecz pomagam ptakom żywym,
tym zwyczajnym i prawdziwym.
Lecą z prądem moim wietrznym,
wylądują, gdzie bezpiecznie.
*Narrator - Trzeci brat
-Mieszkam sobie na wyżynach,
gdzie panuje zdrowy klimat.
Zawsze pośród gór się tłukę,
a mam dziwne imię Huke.
Mało aut, więc spalin nie ma,
mgły sięgają wprost do nieba.
A powietrze jest najzdrowsze,
gdzie na redyk pędzą owce.
Pasą je aż do jesieni,
wtedy się na halny zmieniam.
Zapowiadam chłód i słotę,
z hali pędzą więc z powrotem.
Owcom postrzyżyny robią,
z runa wełnę ciepłą tworzą.
Z niej to zrobią grube swetry,
mogę wiać, bo w nich jest ciepło.
W górach robią sery tłuste,
pełno ich na Gubałówce.
Własny mają Certyfikat,
choć robione są w chlewikach.
Tam turyści jeżdżą chętnie,
każdy w górach znajdzie miejsce.
Gdy zostawią dudków kiesy,
każdy góral się ucieszy.
*Narrator -Czwarty brat Hone
Powiem, co nad morzem słychać.
Tam też dobrze się oddycha,
kiedy dmucham wiatrem silnym,
żaglom zbędny bywa silnik.
Statki mkną pod banderami,
z przeróżnymi ładunkami.
Moc okrętów z ludźmi płynie,
każdy śpi w swojej kabinie.
Wygląd mają, jak pałace,
tam niejeden piękny basen.
Choć po środku płyną morza,
jak na plaży leżeć można.
W wodach ciepłych koralowce,
piękne w barwy, jednak ostre.
Ryby mienią kolorami,
takie, których tu nie znamy.
Na głębinach wraków sporo,
czas na rdzawy zmienił kolor.
Tyle w nich tajemnic skrytych,
ile mil miały przebytych.
*Narrator
Pogadali, jak to bracia,
każdy w swoje strony wracał.
Pożegnali się powiewem,
kiedy wrócą, tego nie wiem.
Może za rok, może wcześniej,
wciąż za sobą tęsknią przecież.
Dmuchną znów, by się przywitać,
co tam słychać? Będą pytać.
Opowiedzą, co widzieli,
jak świat się w tym czasie zmienił,
że brak siebie odczuwali,
przez to właśnie się spotkali.
Choć mieszkają w różnych stronach,
wiedzą, jak ważna jest ona.
Mowa tutaj o rodzinie,
więc szanują się w jej imię.
Aldona Latosik
napisane w 2011 r.
poprawione 26 VI 2014
zdjęcia z Galerii intern. kolaż własny