Wierszyk dla dzieci - Dyziowa opowiastka
Dyzio miał pomysłów wiele...
miały jednak one feler
bańki pękły nim je złapał
Dyzio tylko buzią kłapał
ze zdziwienia i zdumienia
że już znów pomysłów nie ma...
Właśnie marzy o motylku
nie o jednym lecz o kilku
ładne skrzydła przymocować...
Jak ten motyl poszybować.
gdzieś pod chmurkę, albo dalej
panią jesień drzew koralem
żegnać czule... Słówka żarem
srebrnej rosy okryć szalem,
opowieści snuć oparem...
Miał do tego Dyzio talent.
Myślał Dyzio cały ranek,
nie wypuścił psa na ganek,
nie nasypał ziarna ptaszkom,
bo wciąż myśl mu była ważką.
Nie nakarmił kota wcale,
już miał zrobić lecz znów "ale"...
pomysł sfrunął cichym lotem
później... zajmę się tym kotem...
Cały boży dzień tak myślał,
aż do domu mama przyszła,
kot się żalił mówił "miau"!
w chórze pies wtórował "hau"!
Rozgniewała się nań mama
Obiad? Będę jadła sama.
Spojrzał przerażony Dyzio,
bo już machał łyką hyżo...
Mama sprytnie się uwija,
pachnie zupa smakiem miła...
Kotu leje do miseczki,
dla psa zupę i skwareczki.
Talerz Dyzia pusty stoi ,
już się zaczął niepokoić,
jakby tego było mało
"brzucho" głośno zaburczało.
Zupę najpierw zjadła mama.
Z psem i kotem poszła sama...
A ja? Biegnie Dyź galopem
obiad Dyziu, ty zjesz potem...
Bożena Czarnota