Wierszyk dla dzieci - Bajka o samotnym kamyku
Szary był i zimny, czasami lśnił w słońcu,
samotnie na łące tulił się do trawy.
- Na co te drobinki mam w sobie iskrzące,
kiedy nikt nie spojrzy, a o tym wciąż marzę.
Z tęsknoty nad ranem popłakuję rosą,
pragnę ciepłej dłoni, która łzy osuszy.
Lecz rzadko ktoś chodzi ugorem piechotą,
a jeśli już idzie, obcasem w głąb wdusi.
Cierpi więc w ciemności kamień szarobury,
aż cudem się jakimś, znów znajdzie na wierzchu.
Czasami gdy krety w tunelach buszują,
wykopią go z ziemi, by spłukał się w deszczu.
Znów tęskni i czeka, rosieje z rozpaczy,
czy szary, czy lśniący i tak go nikt nie chce.
Marzy więc, by wreszcie, ktoś go tam wypatrzył,
by podniósł, przytulił i ogrzał swym sercem.
Choć twardej postury, do przyjaźni tęskni,
bo jakże przez lata ma żyć w samotności?
Ktoś wreszcie go podniósł, bo iskrzył się pięknie,
dał tym kamykowi moc wielkiej radości.
Aldona Latosik
23 VIII 2016
©
ilustr.galeria str. kamienie ogrod.