Wierszyk dla dzieci - Goblin i sroka
Przez las,
noga za nog膮,
wlecze si臋 goblin poln膮 drog膮.
Nos jego d艂ugi, garbaty
艂owi wszystkie ciekawe zapachy.
A las
wprost p臋ka od tysi臋cy zapach贸w,
unosz膮 si臋 nad drzewami,
nad polan膮 pe艂n膮 kwiat贸w.
Ale goblin
tylko chustk臋 do nosa przytyka,
kicha, kicha, kicha.
I mruczy gniewnie:
C贸偶 to za smr贸d po lesie si臋 snuje,
chyba zwymiotuj臋.
聽
Lecz nagle!
Pi臋kna wo艅 w jego noc uderza,
goblin przystaje, po偶膮danie oczy mu rozszerza.
Gdzie!
Sk膮d ten zapach wiatr przynosi?
Goblin nerwowo mankiet surduta tarmosi.
Przedziera si臋 przez zaro艣la,
biegnie po偶膮daniem gnany
a偶 na koniec le艣nej polany.
A tam,
nad stole drewnianym
unosi si臋 ten zapach przez niego ub贸stwiany.
Goblin biegnie w jego stron臋,
wiatr surdut mu unosi,
wygl膮da jak ptaszysko, kt贸re ku niebu si臋 wznosi.
A na stole moneta z艂ota,
pi臋kna i niczyja,
to po ni膮 nasz goblin
po nodze sto艂u si臋 wspina.
Ju偶 stoi na blacie w niemym zachwycie,
jest, z艂ota, cudowna,
o takiej marzy艂 ca艂e 偶ycie.
Zrywa si臋, biegnie po ten talar z艂oty,
nagle!
widzi srok臋 co na talar nabra艂a ochoty.
Sroka jak wiadomo 艣wiecide艂ka kocha,
zni偶y艂a wi臋c lot nasza chciwa sroka.
Widzi to nasz goblin,
z臋biskami zgrzyta,
"On jest m贸j!" chce wrzasn膮膰,
przewraca oczyma,
bo oto s艂o艅ce ga艣nie, a wraz z nim t臋czy wst臋ga,
goblin j臋czy i znika.
C贸偶 za m臋ka.
Bo oto sroka, przez nikogo nie zatrzymana,
z艂apa艂a z艂oty talar
i odlecia艂a.